5G pod lupą: kolejne badania rozwiewają wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa

8 godzin temu

Nowe badania po raz kolejny potwierdzają: fale elektromagnetyczne 5G nie szkodzą ludzkim komórkom. choćby przy ekspozycji większej niż dopuszczalne normy nie obserwuje się negatywnych zmian.

Naukowcy z Constructor University postanowili ostatecznie zamknąć dyskusję na temat rzekomej szkodliwości 5G. W najnowszym badaniu wystawili dwa typy ludzkich komórek skóry – fibroblasty i keratynocyty – na działanie fal elektromagnetycznych o częstotliwościach 27 i 40,5 GHz (pasmo wysokie 5G). Co ważne, ekspozycja trwała aż 48 godzin, a intensywność fal przekraczała zalecane normy bezpieczeństwa.

Rezultaty badania były jednoznaczne: we wszystkich testowanych warunkach, choćby tych najbardziej niesprzyjających, nie zaobserwowano żadnych znaczących modyfikacji w aktywności genów ani w metylacji DNA – procesach fundamentalnych dla prawidłowego funkcjonowania komórek. Eksperyment przeprowadzono zgodnie z rygorystycznymi wymogami naukowymi – zastosowano metodę ślepej próby oraz monitorowano temperaturę, aby wyeliminować potencjalny wpływ dodatkowego ciepła na wyniki.

Aktualnie infrastruktura 5G funkcjonuje wykorzystując częstotliwości niższe niż 6 GHz, jednak w kolejnych fazach rozwoju planowane jest wdrożenie wyższych pasm (sięgających choćby 43,3 GHz). Jednakże, jak wskazuje badanie, choćby przy tych wyższych częstotliwościach, promieniowanie przenika zaledwie do 1 milimetra w głąb skóry, co znacząco ogranicza potencjalne zagrożenie.

Dlaczego fale radiowe nie wywołują raka

Choć potocznie „światłem” nazywamy tylko to, co widzimy oczami (czyli światło widzialne), fizyka traktuje światło jako całe spektrum fal elektromagnetycznych — od fal radiowych, przez mikrofale, podczerwień, światło widzialne, ultrafiolet, aż po promieniowanie rentgenowskie i gamma.

Foton światła o częstotliwościach równych lub niższych niż ultrafiolet — czyli fale radiowe, mikrofale, podczerwień, a także światło widzialne w kolorach od czerwieni po fiolet — są promieniowaniem niejonizującym. Oznacza to, iż nie mają wystarczającej energii, by wybić elektron z atomu, co jest niezbędne do wywołania mutacji prowadzących do nowotworów. Gdyby fale radiowe rzeczywiście miały zdolność wywoływania raka, to światło świecy byłoby znacznie bardziej niebezpieczne — ponieważ każdy foton światła widzialnego niesie ze sobą znacznie więcej energii niż foton fali radiowej.

Co więcej, świeca emituje wielokrotnie więcej energii w postaci promieniowania niż telefon komórkowy, a mimo to żadna z tych rzeczy nie jest uznawana za zagrożenie onkologiczne. choćby promieniowanie podczerwone, które ma więcej energii na foton niż fale radiowe, jest wszechobecne — każdy obiekt o temperaturze wyższej niż zero absolutne emituje podczerwień. Oznacza to, iż podczerwień pochodząca od twojego krzesła, ołówka czy ubrań powinna być znacznie bardziej rakotwórcza niż fale radiowe z telefonu, ale oczywiście tak nie jest.

Badanie opublikowane w PNAS Nexus dołącza do rosnącej liczby dowodów, iż 5G nie stanowi zagrożenia dla zdrowia człowieka. Eksperci sugerują, iż większym problemem niż fale radiowe jest dziś choćby nadmierne korzystanie z ekranów telefonów. Być może już czas, by dzielni bojownicy anty-5G zwrócili uwagę na rzeczywiste problemy?

Jakimi błędami w rozumowaniu posługują się najczęściej przeciwnicy 5G? Często mylą przepustowość z mocą emisji, przez co twierdzą, iż 5G emituje więcej mocy niż starsze generacje sieci, co miałoby generować większą szkodliwość. Zapominają jednak, iż sieć 5G oferuje szybsze przesyłanie danych dzięki technologiom takim jak beamforming (kierunkowe formowanie wiązki sygnału) i small cells (małe nadajniki), które redukują ogólną emisję promieniowania. Beamforming skupia sygnał tylko tam, gdzie jest potrzebny, zamiast rozpraszać go we wszystkich kierunkach, jak bywało w przypadku starszych sieci. Small cells działają z mocą 1–10 W, podczas gdy tradycyjne maszty 4G emitują 20–40 W. choćby przy pełnym obciążeniu sieci, ekspozycja na promieniowanie 5G pozostaje poniżej 1% norm bezpieczeństwa ustalonych przez WHO i ICNIRP. Badania porównawcze wykazały, iż poziomy emisji 5G są porównywalne z Wi-Fi (2,4 GHz) i niższe niż w przypadku mikrofalówek.

Drugim częstym mitem jest twierdzenie, iż fale 5G nagrzewają tkanki niczym wspomniane już mikrofalówki. Tu przeciwnicy 5G popełniają błąd porównania mocy skoncentrowanej z mocą rozproszoną. To prawda – kuchenka mikrofalowa emituje ok. 1000 W na częstotliwości 2,45 GHz, ale energia jest skupiona w tym przypadku w zamkniętej metalowej komorze. Tymczasem nadajnik 5G o mocy 10 W rozprasza sygnał na obszarze np. 100 m², co daje moc ok. 0,001 W/m². To tysiące razy mniej niż w przeciętnej mikrofalówce. choćby przy bezpośredniej ekspozycji trwającej 24 godziny, energia 5G nie nagrzeje więc tkanek. Ale po co przejmować się matematyką i fizyką, skoro można robić memy o gotowaniu mózgów falami 5G?

Idź do oryginalnego materiału