
Nasz kontynent ma i pomysły, i talenty, by rozwijać swój sektor technologiczny, jednak Europie brakuje pewności siebie. To prowadzi do tego, iż europejskie startupy mają problemy z pozyskaniem finansowania. Napisał takie zdania na platformie X Yann LeCun, główny naukowiec AI amerykańskiej Mety. Jak się jednak wydaje, problem jest szerszy – jest nim awersja do ryzyka, a brak pewności siebie jest tylko jednym z jej przejawów.
Słowa LeCuna były odpowiedzią na narzekania przedsiębiorcy Arnaud Bertranda na to, iż Europejczykom brakuje europejskiego patriotyzmu, swoistej kultury „kupuj europejskie”. Zdaniem Bertranda, właśnie ten czynnik hamuje rozwój lokalnych firm technologicznych. Bertrand w pewnym sensie wie co mówi – jego startup HouseTrip przegrał walkę o serca klientów z amerykańskim Airbnb.
Europie brakuje pewności siebie. Ale to tylko jeden ze skutków awersji do ryzyka
LeCun, w końcu sam Europejczyk, widzi problem gdzie indziej. Europejczykom po prostu brakuje pewności siebie. Błędne założenie o technologicznej niższości Europy sprawia, iż inwestorzy są „mniej skłonni do podjęcia ryzyka, jeżeli tylko istnieje jakakolwiek możliwość”, iż pojawi się amerykański konkurent – narzeka LeCun.
Ta awersja do ryzyka ma daleko idące konsekwencje – w 2024 roku amerykańskie startupy pozyskały 178 mld dolarów finansowania. To przeszło trzy razy więcej niż udało się pozyskać ich europejskim odpowiednikom (51 mld dolarów).
Jednak ta awersja do ryzyka ma swoje konsekwencje również gdzie indziej. To w dużej mierze ona leży u źródeł skłonności Europy do regulowania wszystkiego. Doskonałym przykładem jest tu AI – nasz kontynent był bardzo dumny z tego, iż jako pierwszy uregulował ten obszar. Jednak, jak narzekały osoby związane ze startupami, AI Act narzuca na firmy obowiązki regulacyjne zanim w ogóle zaczną jakąkolwiek działalność, w szczególności rozwijanie modeli AI. Nie bez powodu na kilkadziesiąt „znaczących” modeli AI powstałych na świecie tylko 3 pochodziły z Europy.
Ta awersja do ryzyka wpływa negatywnie nie tylko na europejski sektor technologiczny. Widać ją również w sektorze finansowym. Swego czasu w brak kultury akceptacji ryzyka narzekał na forum w Davos przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski. Nie może dziwić, iż europejskie banki inwestycyjne są karzełkami w porównaniu do amerykańskich gigantów.
Czas odrobić lekcje z Draghiego. Ale i zacząć akceptować ryzyko
Oczywiście przypisywanie wszystkiego awersji do ryzyka jest uproszczeniem. Diagnoza przyczyn słabości europejskiego sektora technologicznego czy szerzej innowacji jest znana. Przedstawił ją w zeszłym roku były prezes EBC Mario Draghi w swoim raporcie o konkurencyjności europejskiej gospodarki.
Po pierwsze więc, potrzebujemy wydawać więcej pieniędzy na innowacje i wydawać je mądrzej, czyli przede wszystkim w technologie przełomowe. Po drugie, musimy ułatwić życie startupom, na przykład przez jednolity europejski patent i specjalny reżim prawno-podatkowy, jednakowy w całej Unii. Po trzecie, by sfinansować innowacje potrzebujemy jednolitego rynku finansowego i silniejszych banków. Ten ostatni postulat nie wszystkim się zresztą podoba. Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podtrzymał ostatnio sprzeciw swojego poprzednika wobec przejęcia Commerzbanku przez włoski Unicredit.
Do tego wszystkiego potrzebujemy jeszcze zmiany kulturowej. Tej wspomnianej przez Jacka Jastrzębskiego kultury akceptacji ryzyka. Bez tego nie nauczymy się regulować mniej i mądrzej. Bez tego nie sfinansujemy też startupów, które mogły by popchnąć nasz kontynent do przodu. A tego bardzo potrzebujemy.
Źródło zdjęcia: Antoine Schibler/Unsplash