
Naukowcy odkryli drapieżne gąbki, które łapią ofiary haczykami. Kule śmierci to tylko początek długiej listy dziwnych stworzeń z głębin.
Z głębin otaczających Antarktydę wyłania się przerażający, ale fascynujący obraz nieznanego życia. Międzynarodowy zespół naukowców odkrył dziesiątki nowych gatunków morskich stworzeń, w tym gąbki, które polują na swoje ofiary przy pomocy haczyków. A to dopiero początek.
Gąbki, które polują. I to bardzo agresywnie
Większość z nas gąbki morskie kojarzy jako pasywne, filtrujące wodę organizmy przypominające rośliny. Jednak Chondrocladia sp. nov., nowo odkryty gatunek z południowego Oceanu Atlantyckiego, całkowicie przeczy temu wyobrażeniu. Ma postać kolczastej, kulistej struktury i aktywnie poluje na inne organizmy, wykorzystując maleńkie haczyki, które unieruchamiają ofiarę. Te kule śmierci, jak je nieoficjalnie nazwali naukowcy, są częścią większej fali odkryć dokonanych w trakcie ekspedycji badawczych prowadzonych przez Ocean Census we współpracy ze Schmidt Ocean Institute.
Ekspedycje objęły m.in. okolice Sandwicha Południowego oraz nowo odsłonięte po oderwaniu się gigantycznej góry lodowej z lodowca Jerzego VI tereny. Właśnie tam badacze natrafili nie tylko na kule śmierci, ale także na dziesiątki innych nieznanych gatunków – świecące robaki łuskowate (Eulagisca sp. nov.), czarne koralowce, nowe rozgwiazdy i tajemnicze izopody. Zarejestrowali także pierwsze nagranie młodego kolosalnego kałamarnicy, czyli stworzenia, które dotąd istniało niemal wyłącznie w sferze legend.
Robaki zombie i podwodne ogrody
Jak czytamy na łamach Gizmodo, wśród znanych już, ale równie fascynujących organizmów badacze natknęli się na tzw. robaki zombie, które nie mają ust ani żołądków, a mimo to dzięki symbiotycznym bakteriom potrafią żywić się szczątkami wielorybów. Ich obecność to dobry znak, bo wcześniej obserwowano niepokojący zanik tych organizmów w innych rejonach oceanów. Oprócz tego zespół natrafił na nowe źródła hydrotermalne i ogrody koralowców związanych z aktywnością wulkaniczną.
Jak zaznacza Michelle Taylor, główna badaczka Ocean Census, zdjęcia i nagrania stanowią zaledwie ułamek tego, co udało się zebrać. Z 2000 próbek należących do 14 grup zwierząt zidentyfikowano jak dotąd tylko ok. 30 proc. Dalsza analiza może przynieść kolejne sensacje, a wszystkie dane zostaną udostępnione w publicznej bazie Ocean Census Biodiversity Data Platform.
Odkrycia z dna oceanów to nie tylko katalog nowych gatunków. To tak naprawdę znak, iż choćby w czasach zaawansowanej technologii ogromne połacie naszej planety przez cały czas pozostają niezbadane. Każdy nowy organizm to potencjalne źródło informacji o ewolucji, ekologii i potencjalnie choćby zastosowaniach biomedycznych.
*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI

















