Madrone Jab – nowa mechaniczna przerzutka MTB, która ma działać wiecznie

magazynbike.pl 3 dni temu

Na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejna, może trochę ładniejsza przerzutka MTB. Ale wystarczy chwilę rozmowy z twórcami, żeby zrozumieć, iż Madrone Jab to sprzęt zupełnie innej filozofii niż większość dostępnych dziś na rynku. To nie jest plastikowy, jednorazowy element napędu, który po większym uderzeniu czy sezonie intensywnej jazdy trafia do kosza. Jab powstał z myślą o tym, żeby działać przez lata, a jeżeli coś się zużyje – dało się to wymienić lub naprawić. I to w domowym warsztacie.

Konstrukcja jest w pełni rozbieralna – każdy element można rozebrać, a części serwisowe mają być dostępne osobno, bez konieczności kupowania całej nowej przerzutki. Luz w punktach obrotu? Wystarczy dokręcić lub wymienić tulejki. Uszkodzony wózek? Zakładasz nowy, nie ruszając całej reszty. To podejście w duchu „right to repair”, które w branży rowerowej, zdominowanej przez wielkich producentów elektroniki i jednorazowych komponentów, brzmi niemal rewolucyjnie.

Do tego dochodzi niezwykła kompatybilność. Jab współpracuje praktycznie z każdym napędem 1x od 9 do 12 rzędów, zarówno w rowerach MTB, gravelach, jak i e‑MTB. Chcesz SRAM-a? Proszę bardzo. Shimano? Też się da. Wystarczy zmienić specjalny profil linki sterującej – tzw. cam – i można jechać. Montaż? Do wyboru mocowanie w stylu UDH, T‑Type albo klasyczne. Twórcy naprawdę pomyśleli o tym, żeby użytkownik nie był uwiązany do jednego standardu.

Jab wygląda solidnie, bo jest solidny. Korpus powstaje z frezowanego aluminium 6061 i 7075, w połączeniu ze stalą nierdzewną w najbardziej narażonych miejscach. To sprawia, iż jest nieco cięższy niż najlżejsze wyścigowe modele, ale w zamian dostajemy sztywność, precyzję i wytrzymałość na uderzenia, jakiej trudno dziś szukać w seryjnych przerzutkach. Mechanizm sprzęgła również jest autorskim projektem Madrone – działa płynnie, trzyma łańcuch bez nadmiernego oporu, a elastyczny dolny wózek potrafi minimalizować skutki kontaktu z kamieniami i korzeniami.

Droga od pomysłu do gotowego produktu nie była łatwa. Pierwsze prototypy pokazano wiosną 2024 roku na Sea Otter, potem przez cały sezon trwały testy w terenie. Wersja V3, która trafiła do ostatecznych prób, przeszła długie miesiące sprawdzania tolerancji i jakości. Problemy z anodowaniem części i formalnościami celnymi opóźniły premierę o kilka miesięcy, ale twórcy nie poszli na skróty. Dopiero teraz, latem 2025, do klientów trafiają pierwsze egzemplarze wersji V5.

Cena wynosi 295 dolarów (dziś na stronie automat przelicza to na 1388 zł), czyli mniej niż topowe mechaniczne modele od wielkich producentów, a filozofia produktu jest diametralnie inna. Tu płacimy nie tylko za precyzję i estetykę wykonania, ale przede wszystkim za niezależność od zamkniętych standardów i możliwość wieloletniego użytkowania. To sprzęt dla tych, którzy lubią mieć pełną kontrolę nad swoim rowerem i nie boją się sami wziąć do ręki imbusów. W świecie, w którym coraz więcej elementów roweru staje się nienaprawialnych, Madrone Jab jest powiewem świeżego powietrza – i dowodem na to, iż można inaczej.

Pełna kolekcja madronecycles.com/collections/jab-derailleur-components

Idź do oryginalnego materiału