Oresznik już na Białorusi. To fascynujący straszak na Zachód

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Łukaszenka chwali się rozmieszczeniem Oresznika, Moskwa grozi gotowością bojową w kilkanaście dni, a Europa szuka odpowiedzi na nowy straszak. To kolejna spirala odstraszania.

Alaksandr Łukaszenka przyznaje wprost, iż na Białorusi stoją już rosyjskie pociski balistyczne Oresznik, a Władimir Putin dodaje, iż w ciągu kilkunastu dni osiągną swoją pełną gotowość bojową. Według rosyjskich deklaracji ich zasięg pozwala dosięgnąć praktycznie każdej stolicy państw Unii Europejskiej, a możliwość przenoszenia głowic jądrowych zamienia białoruskie terytorium w wysuniętą wyrzutnię Kremla na Zachód.

❗️"The Oreshnik has been in Belarus since yesterday. And it is going on combat duty," — Lukashenko. pic.twitter.com/7ExCeqIzxh

— 🪖MilitaryNewsUA🇺🇦 (@front_ukrainian) December 18, 2025

Hipersoniczny straszak Kremla na białoruskim zapleczu

Moskwa od miesięcy zapowiadała, iż nowa broń trafi do sojuszniczego państwa jako element wspólnej tarczy przeciw NATO. Putin już latem ogłaszał, iż wybrano konkretne miejsca stacjonowania, a infrastruktura jest od dawna przygotowywana. Teraz Łukaszenka ogłasza, iż pociski są już na miejscu, a rosyjski prezydent precyzuje, iż w ciągu niespełna dwóch tygodni mają być w pełni gotowe do użycia.

W praktyce oznacza to, iż Białoruś staje się czymś więcej niż jedynie zapleczem logistycznym dla rosyjskiej armii. To teren, z którego można prowadzić uderzenia w głąb Europy, a nie tylko na Ukrainę. Z perspektywy Mińska to sposób na podniesienie swojej wagi w rozgrywce z Zachodem. Z perspektywy sąsiadów to niestety kolejne źródło ryzyka, iż lokalny kryzys może bardzo gwałtownie przerodzić się w kryzys całego kontynentu.

Rakieta, która ma sięgać każdej stolicy w Europie

Oresznik jest przedstawiany przez rosyjską propagandę jako najgroźniejsza broń w arsenale rakiet średniego zasięgu. To pocisk balistyczny napędzany silnikiem na paliwo stałe, który po starcie osiąga prędkości rzędu kilkunastu tys. km/h, czyli ponad 10-krotną prędkość dźwięku. Takie prędkości, połączone z manewrowaniem w atmosferze, mają utrudniać jego przechwycenie przez klasyczne systemy obrony przeciwrakietowej.

Według deklaracji rosyjskich wojskowych zasięg Oresznika sięga około 4000 km. To stawia w zasięgu nie tylko Warszawę, Wilno czy Helsinki, ale również Berlin, Paryż, Rzym i Madryt, przy czym wyrzutnie mogą znajdować się poza granicami Rosji – właśnie na terytorium Białorusi. W połączeniu z możliwością przenoszenia kilku niezależnych głowic, również jądrowych, pocisk staje się narzędziem presji politycznej przynajmniej tak samo ważnym, jak potencjalnej walki.

Czy Zachód ma odpowiedź na nowy ruch Kremla?

Rozmieszczenie Oresznika na Białorusi to tak naprawdę kolejny etap gry w podbijanie stawki między Rosją a NATO. Zachód zyskuje argument za dalszym wzmacnianiem obrony powietrznej i przeciwrakietowej, inwestowaniem w rozproszenie infrastruktury oraz rozwój własnych zdolności odstraszania. Moskwa natomiast najprawdopodobniej liczy, iż widok nowych wyrzutni tak blisko granic UE ostudzi zapał do kolejnych pakietów wsparcia wojskowego dla Ukrainy i wzmocni w Europie głosy nawołujące do deeskalacji za wszelką cenę.

Łukaszenka, stawiając u siebie Oresznika, dosłownie dolewa oliwy do ognia, ale jednocześnie po raz kolejny przywiązuje swój kraj do rosyjskiego wozu. o ile sytuacja wymknie się spod kontroli, to właśnie Białoruś stanie się jednym z pierwszych pól konfrontacji. W tej układance nie ma już prostych, bezpiecznych ruchów – jest tylko coraz ciaśniejsza przestrzeń na błędy i coraz większa odpowiedzialność za ich cenę.

*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI

Idź do oryginalnego materiału