
Wysoki na 237 m kolos Lwa Rudniewa miał przyćmić wszystko wokół i zgodnie z podręcznikiem socrealizmu demonstrować potęgę systemu. Przez dekady był drugim najwyższym budynkiem Europy – ustępował jedynie Uniwersytetowi Łomonosowa. Aby go postawić wyburzono ok. 170-180 ocalałych z wojny kamienic. Trudno o bardziej paradoksalny symbol: architektura amerykańskiego art déco, stalinowska ideologia i polski adres.
Ratusz szacuje, iż rozebranie PKiN pochłonęłoby co najmniej 900 mln zł. Inni mówią choćby o 1,5 mld zł oraz roku ciężarówek wywożących gruz, co sparaliżowałoby Śródmieście. Do tego dochodzi precedens – od 2007 r. budynek figuruje w rejestrze zabytków. Najpierw więc trzeba by go z listy wykreślić, następnie rozebrać piętro po piętrze (materiały wybuchowe odpadają – fala uderzeniowa pozbawiłaby szyb pół miasta). W skrócie: taniej kupić nowego iPhone’a dla wszystkich warszawiaka niż wyburzyć PKiN.
Zwolennicy rozbiórki widzą w Pałacu sowiecki totem i ostatni relikt PRL-u. Przeciwnicy kontrują, iż architektoniczne korekty historii rzadko kończą się dobrze – warszawska cerkiew na Placu Saskim zniknęła, ale pamięć o zaborach przecież nie. W najnowszym sondażu aż 77 proc. badanych sprzeciwia się wyburzeniu gmachu. Wygląda więc na to, iż większość woli obcować z przeszłością niż zamawiać buldożery.

To też jest ciekawe:
Turystyczna żyła złota, czyli 700 tys. selfie rocznie
Taras widokowy na 30. piętrze odwiedza około 700 tys. osób rocznie. Cały kompleks przekracza barierę 2 mln gości – od klas szkolnych po instagramerów polujących na neonową panoramę. PKiN jest trzecią najważniejszą atrakcją dla turystów, zaraz po Starym Mieście i Łazienkach.

Dach Pałacu to prawdziwy maszt 5G – las anten radiowo-telewizyjnych oraz baz dla sieci komórkowych. Iglica jest miejscem najwyżej zamontowanego w Europie zegara wieżowego, a piętra mieszczą cztery teatry, dwa muzea i kina. W podziemiach żyją koty, a pod iglicą – sokoły wędrowne, które od lat mają własny livestream HD. Modernizacja instalacji HVAC, czujników i LED-owej iluminacji może zmniejszyć jego energochłonność bez dźwigania kilofa.
Technicznie szkielet stalowy i cegła sitówka wciąż trzymają się nieźle. Ciepło ucieka oknami z lat 50., ale zamiast detonatora można zastosować termomodernizację, panele PV na dachach niższych skrzydeł, magazyny ciepła oraz sterowanie wentylacją przez IoT. Koszt? Mniejszy niż rozbiórka, a korzyść – miasto zyskuje pokaz zielonych technologii.
Stalin nie żyje, podobnie jak jego zbrodniczy reżim. PKiN już mało komu kojarzy się z komuną

Nawet warszawscy seniorzy w większości już nie patrzą na Pałac Kultury jak na symbol wypaczonej przez Związek Radziecki ideologii komunistycznej. Osoby obdarzone co lepszą pamięcią być może jeszcze pamiętają PKiN w innych barwach – gmach byłby znacznie piękniejszy, jakby możliwym było dokładne wyszorowanie jego elewacji. Burzenie tego gmachu bo Stalin na tym etapie historii wydaje się już małostkowe.
Zwłaszcza iż na siebie zarabia, całkiem sporo.