Korea Południowa ponownie opóźniła decyzję o pozwoleniu Google na transfer precyzyjnych danych mapowych za granicę. Ostateczny werdykt w tej sprawie ma zapaść dopiero w sierpniu.
Korea Południowa po raz kolejny przesunęła termin decyzji w sprawie wniosku Google o możliwość eksportu wysokorozdzielczych danych mapowych kraju na zagraniczne serwery tej firmy. Amerykański gigant już w lutym wystąpił do państwowego Instytutu Informacji Geograficznej o zgodę na wykorzystanie map w skali 1:5 000 w swojej aplikacji oraz transfer tych danych poza Koreę.
To już trzecia taka prośba Google – poprzednie, z 2011 i 2016 roku, zostały odrzucone z powodów bezpieczeństwa narodowego. W 2016 roku koreańskie władze wyraziły gotowość do kompromisu, jeżeli Google zdecyduje się na budowę własnego centrum danych w kraju i zamaskuje wrażliwe lokalizacje, jak obiekty wojskowe. Google jednak nie przystało na te warunki i do dziś nie zbudowało w Korei własnego centrum danych.

Obecnie Google korzysta w Korei z publicznie dostępnych map w skali 1:25 000, co skutkuje niższą dokładnością niż w przypadku lokalnych aplikacji. Mapy Naver, Kakao czy TMaps oferują znacznie bardziej szczegółowe dane i są zdecydowanie popularniejsze wśród mieszkańców tamtego regionu – Naver Maps ma aż 27 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie, a Kakao Maps i TMaps odpowiednio 11 i 24 miliony.
Rząd Korei Południowej tłumaczy, iż decyzja wymaga szerokich konsultacji z przedstawicielami resortów obrony, spraw zagranicznych, przemysłu, nauki oraz służb specjalnych. Ostateczny termin wydania decyzji wyznaczono na 11 sierpnia. Ograniczenia w eksporcie danych sprawiają, iż Google Maps i Apple Maps w Korei są mniej funkcjonalne, co utrudnia korzystanie z nich turystom i obcokrajowcom. Przede wszystkim, lokalne aplikacje, choć dokładniejsze, nie zawsze wspierają też języki obce.