Nie ukrywam, iż od zawsze cenię sobie zegarki uniwersalne. Smartwatch musi być dla mnie czymś więcej niż tylko gadżetem – powinien pasować zarówno do eleganckiego ubioru w pracy, jak i wtapiać się w sportowy klimat siłowni czy towarzyszyć mi podczas biegania w typowym treningowym stroju. Krótko mówiąc, idealny zegarek powinien działać jak kameleon, dostosowując się do każdej sytuacji. Dlatego ucieszyła mnie możliwość przetestowania jednego z najnowszych modeli Amazfit – Balance 2. Już od pierwszych chwil widać, iż nazwa nie jest przypadkowa: to urządzenie naprawdę stawia na równowagę.
Wygląd i pierwsze wrażenie
Na początku podszedłem do Amazfit Balance 2 z pewnym sceptycyzmem. Do tej pory korzystałem z modelu GTR 3 – urządzenia, które w momencie premiery kosztowało ponad dwa razy mniej niż bohater tej recenzji. Gdy położyłem oba zegarki obok siebie, Balance 2 nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia. Po wyjęciu z pudełka wyglądał jak zwyczajny smartwatch, bez efektu „wow”. Nie zrozumcie mnie źle – Amazfit Balance 2 prezentuje się idealnie na styku sportowego charakteru i elegancji. To po prostu zegarek, który nie próbuje na siłę zwracać na siebie uwagi. Nie krzyczy „spójrz na mnie, jestem ultra-super-hiper sportowym gadżetem”, ale dyskretnie łączy funkcjonalność z estetyką.
Pod względem wymiarów zegarek prezentuje się solidnie: średnica koperty to 47,4 mm, grubość 12,3 mm (bez sensora HR), a waga wynosi 43 g bez paska i 59 g z silikonowym paskiem. Balance 2 oferuje wodoodporność na poziomie 10 ATM. Mimo mojego stosunkowo wąskiego nadgarstka, zegarek leżał bardzo dobrze. Nie wyglądał na zbyt duży i nie rzucał się przesadnie w oczy. Warto podkreślić jego lekkość: w porównaniu z Garminem Fenix 7 Pro (79 g) sprawia wręcz wrażenie „piórka”. jeżeli chodzi o kolorystykę, producent oferuje tylko jedną wersję – czarną, z dodatkowym paskiem w odcieniu Lava. Mocowanie paska to standardowy, teleskopowy mechanizm quick release, umożliwiający jego bezproblemową wymianę.
Koperta może wydawać się delikatna, ale połączenie aluminiowej ramki z polimerowym spodem wzmocnionym włóknem szklanym sprawia, iż całość jest zwarta i wytrzymała. Największą uwagę zwraca jednak wyświetlacz – dotykowy AMOLED o przekątnej 1,5 cala, rozdzielczości 480 × 480 i jasności sięgającej 2000 nitów. To zdecydowanie mocna strona Balance 2. Obraz jest wyraźny i czytelny zarówno w sztucznym, jak i naturalnym świetle. Jesienno-zimowa aura nie pozwoliła mi w pełni sprawdzić jego zachowania w ostrym słońcu, ale w codziennym użytkowaniu ekran wypada znakomicie.
Zastosowane szkło szafirowe to kolejny atut – szafir uchodzi za drugi najtwardszy materiałów po diamencie i powinien być wręcz niemożliwy do zarysowania. Podczas testów nie pojawiła się na nim żadna rysa, natomiast ja do takich zapewnień podchodzę z rezerwą. Trwałość szkła zależy bowiem od wielu czynników, w tym jakości samego szafiru i powłoki antyrefleksyjnej. Jak byłoby po kilku miesiącach? Po roku? Tego nie wiem.

No i wreszcie małe „ale”: ekran bardzo łatwo łapie odciski palców. To drobiazg, ale na tyle irytujący, iż zmieniłem sposób obsługi zegarka – częściej korzystałem z dwóch fizycznych przycisków, w tym jednego w formie koronki, niż z samego dotyku. Same przyciski są bardzo wygodne w użyciu i świetnie komponują się z resztą designu.
Specyfikacja techniczna:
Parowanie ze telefonem i aplikacja
Amazfit Balance 2 można sparować zarówno z urządzeniami działającymi na Androidzie, jak i z iOS. Do pełnej obsługi zegarka wystarczy aplikacja Zepp. W moim przypadku proces pierwszego uruchomienia i konfiguracji z Samsungiem przebiegł bezproblemowo. Całość zajęła około 10 minut – od pobrania aplikacji, przez wstępne ustawienia systemowe smartwatcha, po sparowanie z telefonem i aktualizację urządzenia. Wszystko odbyło się intuicyjnie, gwałtownie i wygodnie.
Sama aplikacja Zepp to prawdziwy kombajn – pełna funkcji i statystyk. Dla mnie osobiście jest przejrzysta i prosta w obsłudze, choć mnogość opcji i danych może początkowo przytłoczyć mniej doświadczonych użytkowników. Interfejs podzielono na cztery główne zakładki:
- Start – strona główna z najważniejszymi metrykami: licznik kalorii, liczba kroków, dane dotyczące stresu i tętna. Znajdziemy tu także wskaźnik BioCharge, który informuje o poziomie energii organizmu, oraz codzienny raport snu. Dzięki temu dowiedziałem się, iż średnia długość mojego snu w tygodniu wynosi nieco ponad 7 godzin, z czego około 16% to sen głęboki. Ostatnia podkategoria tej zakładki pokazuje aktywności i poziom zmęczenia z bieżącego dnia.
- Ćwicz – sekcja poświęcona treningom. Oferuje historię ćwiczeń, tygodniowe raporty, rekordy oraz narzędzia do planowania i zarządzania treningami. Balance 2 potrafi przewidywać wyniki biegowe na różnych dystansach, a także prowadzić użytkownika po zaplanowanej trasie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje funkcja trenera AI – po krótkim wywiadzie dotyczącym kondycji i celów, aplikacja przygotowuje spersonalizowany plan biegowy na każdy dzień.






- Zepp Aura – płatna usługa dla osób, które chcą zadbać o relaks i regenerację. Oferuje muzykę dopasowaną do tętna, zaawansowane analizy snu oparte na sztucznej inteligencji oraz inteligentnego asystenta odnowy biologicznej.
- Ustawienia – zakładka do konfiguracji smartwatcha. Można tu zmieniać tarcze (darmowe i płatne), dostosowywać powiadomienia, zarządzać funkcjami monitorowania zdrowia czy pobierać mapy do nawigacji. To także centrum zarządzania aplikacjami zegarka – ich ustawieniami i instalacją nowych. Choć liczba dostępnych aplikacji w App Store Zepp jest dziś większa niż dwa lata temu, ich praktyczna wartość wciąż pozostawia wiele do życzenia. Najbardziej brakuje mi tu Spotify – można co prawda korzystać z alternatyw typu Remotify, ale to tylko półśrodek.



Amazfit Balance 2 jako smartwatch do pracy i życia codziennego
Pierwszą rzeczą, którą chciałem sprawdzić po uruchomieniu zegarka, były płatności zbliżeniowe. Amazfit Balance 2 obsługuje NFC i oferuje listę polskich banków wspierających tę funkcję. Niestety, na tej liście zabrakło mojego banku – PKO BP – więc musiałem obejść się smakiem.
Duże wrażenie zrobił na mnie natomiast Zepp Flow, czyli pełnoprawny asystent AI. Reaguje na komendy głosowe i odpowiada na pytania, ułatwiając obsługę urządzenia. Co ważne, komendy można wydawać po polsku, ale uzyskiwane odpowiedzi są po angielsku. Prostym obejściem okazało się dodawanie frazy „odpowiedz po polsku” lub „answer in Polish” na końcu każdej wypowiedzi – dzięki temu uzyskiwałem odpowiedzi w języku ojczystym. Niestety, nie działa to w pełni niezawodnie. Zepp Flow zasadniczo tłumaczy nasze polecenia na angielski, co czasem prowadzi do nieporozumień. Zdarzyło mu się nie zrozumieć, na którą godzinę ma nastawić alarm, a także mieć trudności z nazwami miejscowości, takimi jak „Tczew” (zrozumiał to jako… „Chef”) czy „Subkowy”.
Smartwatch dobrze sprawdza się także w komunikacji. Z jego poziomu można odbierać i wykonywać połączenia, a także odpowiadać na wiadomości SMS, WhatsApp czy Messenger. Do dyspozycji jest niewielka klawiatura, opcja odpowiedzi głosowej, a także funkcja AI, która analizuje treść wiadomości, streszcza ją i proponuje gotowe, trafne oraz edytowalne odpowiedzi. To rozwiązanie okazało się dla mnie wyjątkowo praktyczne.
Na uwagę zasługuje również pamięć wewnętrzna – około 30 GB (tyle pozostaje do dyspozycji użytkownika). Pozwala ona stworzyć sporą bibliotekę muzyki, podcastów czy map offline. Oczywiście można też sterować odtwarzaniem utworów ze telefona (np. Spotify czy YouTube Music) bezpośrednio z zegarka. Obecność modułu WiFi nie służy do przeglądania internetu, ale znacząco przyspiesza przesyłanie plików i aktualizacji w porównaniu z samym Bluetooth.
W codziennym użytkowaniu Balance 2 oferuje szereg przydatnych narzędzi: notatki głosowe, czasomierz pomodoro czy listę zadań. Wszystko działa płynnie i bez zacięć. W przeciwieństwie do mojego wcześniejszego GTR 3, który potrafił się zawiesić choćby przy prostych funkcjach, Balance 2 działa stabilnie i bezproblemowo. choćby próbując „na siłę” obciążyć urządzenie, nie udało mi się doprowadzić go do zadyszki.

Amazfit Balance 2 jako inteligentny zegarek sportowy
Amazfit Balance 2 wykorzystuje dwuzakresowe pozycjonowanie GNSS (L1 + L5) z obsługą systemów GPS, GLONASS, Galileo oraz BeiDou, co przekłada się na wysoką dokładność śledzenia tras. Do dyspozycji użytkownika oddano ponad 170 trybów sportowych, w tym m.in. dedykowany tryb HYROX, rozbudowany tryb nurkowania czy golf z dostępem do aż 40 000 map pól golfowych. Trzeba przyznać, iż wachlarz aktywności jest naprawdę imponujący, a dane treningowe możemy przesłać z Zepp’a na Google Fit, Health Connect, Stravę, Relive oraz adidas Running, Komoot czy Intervals.icu.
Z czego skorzystałem ja? A adekwatnie – nie tylko ja. Do testów zaprosiłem mojego teścia, który od ponad dekady jest zapalonym biegaczem. Uznałem po prostu, iż warto usłyszeć opinię od kogoś tak doświadczonego. Na koncie ma dziesiątki półmaratonów i maratonów, więc trudno o lepszego partnera do porównań. Na moją prośbę założył Amazfit Balance 2 równocześnie ze swoim, zdecydowanie droższym, Garminem Fenix 7 Pro. Pierwszy sprawdzian? Bieg na dystansie 20 km.
Oczywiście to porównanie traktuję wyłącznie jako ciekawostkę. Okazało się, iż Amazfit Balance 2 ani trochę nie ustępuje Garminowi. Różnica w pomiarze spalonych kalorii wynikała jedynie z odmiennych ustawień wagi i wzrostu w aplikacjach Garmin oraz Zepp. Warto też wspomnieć, iż Amazfit został uruchomiony z lekkim opóźnieniem względem Garmina. Poza tym praktycznie nie odnotowaliśmy żadnych różnic w pomiarach. Na szczególną pochwałę zasługuje szybkość nawiązywania kontaktu z satelitami – podczas testów wynosiła ona około 5 sekund.
Następny test to mój bieg na 5 km – tutaj oprócz Balance 2, skorzystałem z mojego aktualnego zegarka Amazfit GTR 3.
Jak widać wybrałem miejską trasę – było wtedy wyjątkowo tłoczno. Siłą rzeczy wyszedł z tego przerywany trening interwałowy. Mnóstwo skrzyżowań, rond i wysokich budynków. Zegarek miał wyłączoną funkcję pauzy i zatrzymywałem się też, aby cyknąć parę fotek. Liczyłem na to, iż smartwatch się gdzieś pomyli, źle przeliczy tempo, „zetnie” parę zakrętów i po prostu mnie oszuka. Było wręcz przeciwnie. Nie zdążyłem mrugnąć, a Balance 2 złapał sygnał z satelit. Mapa po biegu była w pełni zgodna z rzeczywistą trasą. Specjalne wyróżnienie należy się monitorowi tempa – urządzenie natychmiastowo wykrywa każde przyspieszenie i zwolnienie. A GTR 3? On czasem po prostu jest w swoim świecie, na sygnał z satelit musiałem poczekać około 30 sekund. Czasem zgubił chodnik – tu po prostu czuć sporą różnicę.

Na tym jednak nie kończą się możliwości zegarka. Amazfit Balance 2 potrafi aktywnie wspierać biegacza dzięki rozbudowanym alertom treningowym. Podczas biegu pojawiają się komunikaty głosowe informujące o aktualnym tempie, pokonanym dystansie czy strefach tętna. Można je dostosować do własnych potrzeb – czy chodzi o utrzymanie założonego tempa, kontrolę intensywności wysiłku, czy przypomnienie o kolejnych interwałach. Świetnym uzupełnieniem jest także funkcja nawigacji. Balance 2 obsługuje import tras w formacie GPX i potrafi prowadzić użytkownika krok po kroku. W praktyce oznacza to, iż trasę można wcześniej zaplanować w aplikacji Zepp.
Podczas treningu na siłowni warto pamiętać o jednej drobnej rzeczy. Przed rozpoczęciem ćwiczeń dobrze jest wyciszyć dźwięk alertów w zegarku, jeżeli nie korzystacie ze słuchawek. W przeciwnym razie cała sala gwałtownie dowie się, iż właśnie zakończyliście serię, robicie przerwę, a choćby jakie macie średnie tętno czy czas trwania ćwiczenia. Nie jest to oczywiście wada urządzenia, a raczej mój brak przewidywania – dwa wbudowane głośniki potrafią być naprawdę donośne.
Jeśli chodzi o statystyki i dokumentowanie treningu siłowego, Amazfit Balance 2 oferuje pełen zestaw standardowych funkcji. Zegarek pozwala nie tylko śledzić podstawowe parametry, ale również zatwierdzać kolejne serie, rejestrować przerwy między nimi oraz notować ciężar używany podczas ćwiczeń. Ciekawiej robi się, gdy zajrzymy do aplikacji Zepp – tam można przygotować własny szablon i szczegółową rozpiskę ćwiczeń, którą następnie wykorzystuje się bezpośrednio na smartwatchu.
Muszę jednak uczciwie przyznać, iż w moim przypadku cała ta dokładna dokumentacja trochę przeszkadzała w samym treningu. Na siłownię chodzę po to, by wyżyć się fizycznie i jednocześnie oczyścić głowę. Tymczasem po każdej serii i każdej przerwie miałem wrażenie, iż zegarek mnie popędza – jakby mówił: „ej, skończyłeś serię, kliknij przycisk i zaznacz ile wycisnąłeś” albo „ej, siedzisz na ławce, a sekundy lecą – czas na następną serię”. Zresztą samo wpisywanie ciężaru i ilości powtórzeń zabiera nam czas odpoczynku.
Spacer pokazał dokładnie to, co chciałem uchwycić – kolejną istotną przewagę Balance 2 nad GTR 3. Ten drugi model od samego początku miał problem z dokładnym pomiarem i, jak się zdaje, nie najlepiej radzi sobie z owłosieniem na nadgarstku. W efekcie przez kilka minut potrafi podawać zupełnie irracjonalne wartości, co przekłada się na znaczną różnicę w średnim tętnie.
Na koniec sprawa bieżni. Zepp pozwala ułożyć plan biegowy i realizować go także na bieżni mechanicznej. To dobrze, iż taka opcja istnieje, ale w praktyce okazała się dla mnie mało wygodna. Smartwatch zaplanował mi 50‑minutową sesję, w tym 15 minut biegu w zakresie tętna 124–157 bpm, a następnie interwały – po 45 sekund w tempie 4:30–5:00 min/km. Problem w tym, iż na zwykłej bieżni trzeba błyskawicznie „wyczarować” odpowiednie ustawienia, co w warunkach siłowni jest uciążliwe. Zdecydowanie lepiej sprawdził się prostszy tryb, w którym sam wybieram parametry bieżni i biegnę bez dodatkowych komplikacji.
No dobra, a co z baterią?
Bateria Amazfit Balance 2 to jeden z najmocniejszych punktów tego zegarka. W moim teście po 11 dniach intensywnego użytkowania — z GPS-em, wszystkimi czujnikami, treningami biegowymi i siłowymi, codziennym korzystaniem z asystenta AI oraz odpowiadaniem na wiadomości — wciąż zostało mi 20% energii. To wynik, który realnie potwierdza deklaracje producenta o ponad 3 tygodniach pracy przy spokojniejszym trybie. Ładowanie trwa około dwóch godzin i odbywa się dzięki magnetycznego adaptera USB-C.
Krótko i na temat
Choć początkowo podchodziłem do tego smartwatcha z rezerwą, dziś mogę śmiało powiedzieć, iż jestem na „tak”. Urządzenie ma swoje niedociągnięcia, jednak jego zalety zdecydowanie je przewyższają. Solidna koperta i uniwersalny design sprawdzają się zarówno w eleganckim stroju, jak i w sportowym. Duży, jasny ekran AMOLED pokryty szkłem szafirowym rekompensuje drobne niedogodności, takie jak pozostające odciski palców. Funkcjonalność asystenta AI sprawia, iż brak języka polskiego nie jest dla mnie przeszkodą. Szablony treningowe, świetna łączność satelitarna, mapy i nawigacja wynagradzają brak obsługi płatności w moim banku. 30 GB pamięci, Wi-Fi, dwa głośniki i powiadomienia głosowe skutecznie zastępują brak Spotify. Dopełnieniem całości jest wytrzymała bateria oraz rozbudowana aplikacja Zepp. Cena – aktualnie około 1149 zł – mogłaby być niższa, ale i tak uważam, iż zegarek broni się tym, co oferuje.
Jeśli nie potrzebujecie Spotify bezpośrednio w zegarku, korzystacie z banku obsługiwanego przez system płatności, nie przeszkadza Wam konieczność przecierania ekranu mikrofibrą i znacie język angielski – to zdecydowanie mocny kandydat na Waszego następnego smartwatcha.
Mocne strony:
- Uniwersalny design
- Duży ekran AMOLED – szkło szafirowe i jasność 2000 nitów
- Dokładny GPS, nawigacja i mapy offline
- Długi czas pracy na baterii
- Zepp Coach i 170 aktywności
- Wodoszczelność
- NFC – płatności wspierane przez wiele banków
- Asystent AI
- Możliwość odpowiedzi na wiadomości
- Aplikacja Zepp i możliwość eksportu danych
- Dokładność pomiarów dorównuje droższemu Garminowi
- Wbudowana pamięć i odtwarzanie muzyki
Słabe strony:
- Odciski palców zostają na ekranie
- Brak Spotify
- Zepp Flow nie obsługuje języka polskiego

7 godzin temu






