Tajwański rząd zapowiedział wprowadzenie restrykcji, według których wszystkie nowe technologie będą musiały być produkowane i sprzedawane wyłącznie lokalnie.
Najnowsze informacje z Formozy zdradzają zmianę dotychczasowej polityki. Pierwotnie władze miały umożliwić produkcje półprzewodników przez firmy takie TSMC w zakładach położonych na terenie innych krajów, m.in. USA. Wygląda jednak na to, iż plany się zmieniły, na co z pewnością miały wpływ działania Donalda Trumpa na arenie międzynarodowej.
Strategia „Silicon Shield” zostanie wzmocniona

Na początku roku minister gospodarki Tajwanu, J. W. Kuo, ogłosił iż strategia „Silicon Shield” zostanie poluzowana, dzięki czemu możliwa będzie produkcja i sprzedaż półprzewodników w najnowszych litografiach poza granicami wyspy. To jednak przeszłość, a polityka nie tylko nie zostanie poluzowana, a wręcz zacieśniona. Złamanie zakazu będzie się oczywiście wiązać z poważnymi karami finansowymi, a on sam wejdzie w życie pod koniec 2025 roku.
Kolejnym, znacznie boleśniejszym problemem jest odcięcie producentów od zagranicznych subsydiów, które sięgały kwot idących w setki miliardów dolarów. Oczywiście ograniczenie sprzedaży ma równie poważne konsekwencje finansowe. A co w sytuacji, gdy jakaś firma ma dwie flagowe technologie – różne, ale równie zaawansowane? Tajwański rząd na tę chwilę nie odniósł się do tej sprawy, ale będzie to problem z którym zmierzy się TSMC. W 2026 roku wprowadzą one na rynek litografie N2P oraz A16. Czy tylko jedna z nich zostanie uznana za najnowszą, czy w obu przypadkach za granice trafią jedynie ich poprzednicy?