W redakcji mamy ten luksus, iż dwóch podstawowych testerów jeżdżących na różnych rowerach – gravelowych, MTB i e-bike’ach – ma dokładnie ten sam rozmiar buta: 42. To sprawia, iż możemy testować różne modele w identycznych warunkach i wymieniać się nimi bez żadnych ograniczeń. I właśnie w ten sposób w nasze ręce trafiły dwie pary Leatt ProClip Endurance 8.0. Jeździliśmy w nich od wiosny, przez całe lato, aż po jesień. Teraz, po pełnym sezonie, możemy powiedzieć jasno: to buty stworzone z myślą o długich godzinach jazdy, choć – jak każde – mają swoje mocne strony i jeden czy dwa niuanse, o których warto wiedzieć.

Pierwsze wrażenia – solidna konstrukcja, przemyślane materiały
Leatt od lat buduje swoją reputację na sprzęcie – nazwijmy to ładnie – ochronnym, a wejście w segment butów endurance traktuje poważnie. ProClip 8.0 sprawiają wrażenie dopracowanych: cholewka z Dyneemy jest lekka i jednocześnie odporna na ścieranie. Wzmocniono ją TPU, więc kamienie, błoto i gałęzie nie robią na niej większego wrażenia. Nie zabrakło też kierunkowego materiału w pięcie, czyli od wewnątrz buta, który skutecznie zapobiega wysuwaniu się nogi choćby przy umiarkowanym dociągnięciu systemu dopasowania

Pod stopą pracuje podeszwa z 20% karbonu i 80% nylonu. Leatt mówi o „idealnym kompromisie” między sztywnością a komfortem. I faktycznie: to nie jest bezkompromisowa deska z wyścigowych butów XC, ale bardzo dobrze dobrane rozwiązanie dla gravela, długich maratonów i całodniowych wycieczek. Jest efektywnie, jest “responsywnie”, ale bez „drewnianego” czucia po kilku godzinach jazdy.
Znacie pieczenie stóp w karbonowych “wannach” po kilku godzinach maratonu MTB? To nie ten przypadek!

System zamknięcia i dopasowanie – niemal idealne, ale z wyjątkiem
MOZ, czyli rozwiązanie Leatta bardzo przypominające BOA, działa płynnie, łatwo i przede wszystkim precyzyjnie. W trakcie jazdy można je dociągnąć dosłownie jednym ruchem. To duży plus – szczególnie przy zmieniających się warunkach i naturalnym puchnięciu stopy na długich dystansach. Wkładki dostajemy w komplecie dwie – węższą i szerszą – co pozwala lepiej dopasować but do indywidualnej anatomii.

Ale uwaga – pokrętło jest jedno, ale same buty są “na styk” dla ludzi o wąskich stopach, jak ja.W moim przypadku zakres regulacji jest maksymalny, a MOZ dokręcony do końca. Przy maksymalnym naciągnięciu zdarzało się, iż pokrętło potrafi „odbijać” i lekko luzować system, szczególnie przy podchodzeniu. Zjawisko luzowania się zaobserwowaliśmy oboje.
Testy terenowe – gravel, XC, MTB i długie ultramaratony
Buty testowaliśmy zgodnie z przeznaczeniem, czyli przede wszystkim długodystansowo. Ale jak to bywa z obuwiem z kategorii „endurance/XC”, nie skończyło się na szutrach.

Justyna zabrała ProClipy na najdłuższy dystans 270 km Ultra Ducha Sanu – na rowerze MTB, na trasie, która potrafi wycisnąć z człowieka więcej, niż widać na papierze. Zajęła pierwsze miejsce wśród kobiet i była szósta OPEN. I co ważne: buty ani razu nie stały się ograniczeniem. Nie obtarły, nie uciskały, nie powodowały dyskomfortu choćby po wielu godzinach jazdy. O takich rzeczach się nie myśli – a to paradoksalnie największy komplement, jaki można wystawić obuwiu endurance.

Ja z kolei używałem ich w różnych okolicznościach. Na gravelu, na zwykłym MTB, podczas wielogodzinnych przejażdżek i krótkich, intensywnych treningów. Bardzo gwałtownie doszedłem do jednego wniosku: to buty stworzone do jazdy wtedy, gdy priorytetem jest komfort – i gdy nie jest ekstremalnie gorąco.
Góra jest miękka, przyjemna, świetnie przylega do stopy, ale ma stosunkowo mało siateczek wentylacyjnych. Nie ma w niej dużych paneli z siatki, jak w typowych butach XC stricte na lato. I to czuć. Nie negatywnie, ale wyraźnie.

Z ciekawości zabrałem je też na Tajwan, wiedząc, iż w listopadzie przez cały czas panują tam temperatury przekraczające 30 stopni. I sprawdziło się dokładnie to, czego się spodziewałem: nawet wtedy buty pozostały wygodne, nic nie obcierało. Ale w pełnym słońcu i realnym upale było mi po prostu za ciepło. To jednak w pełni zrozumiałe – Leatt ProClip 8.0 nie są zaprojektowane jako sztywne, letnie, maksymalnie przewiewne buty do XC.
W polskich warunkach – wiosna, jesień, chłodniejsze lato – sprawdzają się jednak idealnie.

Podeszwa i chodzenie – zero kompromisów
Podczas chodzenia, noszenia roweru lub przechodzenia przez mokre kamienie, błoto i korzenie buty zachowują się wzorowo. Bieżnik jest agresywniejszy niż w wielu butach XC i daje pewne oparcie, szczególnie w terenie. To ważne w gravelu i maratonach MTB, gdzie zawsze prędzej czy później trzeba zejść z roweru. Odkleiło się tylko w środku jedno z uszczelnień od strony bloków, przez co może się przez nie przedostwać woda.



Trwałość – po sezonie żadnych śladów zmęczenia
Po pełnym sezonie jazdy – błoto, słońce, Tajwan, kamienie, MTB, buty byglądają nieźle. Żadnych nienaturalnych pęknięć, odklejeń, rozwarstwień. Noszą ślady zużycia, szczególnie od błota, ale system MOZ działa tak samo jak pierwszego dnia. Zdjęcia widzicie powyżej (przed myciem).

Werdykt – buty endurance z prawdziwego zdarzenia
Leatt ProClip 8.0 Endurance to model, który zdecydowanie zasługuje na miejsce w tej kategorii. Są wygodne, dopracowane, odporne i stworzone do długich dystansów. Nadają się zarówno do sportowego gravela, jak i maratonów XC, a przy okazji świetnie sprawdzają się podczas jazdy MTB, gdzie kontakt z podłożem i stabilność są szczególnie istotne.
Nie są to buty stworzone na ekstremalne upały – i nie udają takich. To przede wszystkim stabilne, komfortowe obuwie na długie trasy w normalnych, europejskich warunkach, idealne na polską wiosnę, jesień i umiarkowane lato. Jedyny minus dotyczy wąskich stóp, do których mogą mieć zbyt mały zakres regulacji.
Waga: 726 g (para 42, bez bloków), Cena: ok. 700 zł
Więcej informacji: leatt.com/int/shoe-proclip-8-0-endurance-v25.html
Tekst: Grzegorz Radziwonowski
Zdjęcia: Rupert Fowler, Sterling Lorence, Ultra Duch Sanu
To także może cię zainteresować
