Wojtek Kluk i jego kolekcja rowerów. Muzeum, które żyje

magazynbike.pl 1 dzień temu

W Fabryce Rowerów w Częstochowie znajdziecie kolekcję, jakiej w Polsce nie ma nikt inny. To nie skansen, ale żyjąca ekspozycja maszyn, które tworzyły historię kolarstwa — i historii Wojtka Kluka. Od Rometa po Madonkę, od Armstronga po Pedersena.

Wojtek Kluk

Długo szukałem odpowiedniego słowa, by opisać to, co zgromadził Wojtek Kluk. Bo niezależnie od tego, czy nazwiemy to muzeum, czy bardziej przyziemnie — witryną pełną historii — efekt jest ten sam: imponująca, spójna i absolutnie monotematyczna kolekcja. Jako fanboy marki Trek kolekcjonuje przede wszystkim rowery tej właśnie marki.

Ten pierwszy Romet Sport – szukajcie go nad barem!

Od pierwszego Rometa po gwiazdy peletonu

Jeden jedyny wyjątek robi tu Romet Sport — pierwszy szosowy rower, na którym kiedyś, jeszcze jako junior, trenował. Odrestaurował go po latach i dziś pełni w kolekcji rolę nie tylko sentymentalną, ale wręcz symboliczną. Przypomina o tym, skąd zaczęła się cała ta historia.

I Madonka, którą Wojtek sprzedał by wystartować Fabrykę Rowerów…. i ją potem odkupił

Zanim jednak pokażę Wam ten zbiór oraz jego najciekawsze perełki, musimy cofnąć się o kilka lat i zatrzymać się na chwili sprzed mniej więcej roku. Bo zanim usiadłem z Wojtkiem do rozmowy o jego kolekcji, wydarzyło się naprawdę sporo. Bezpośrednim impulsem, by o tym napisać, był pomysł rok temu, by zacząć na naszym kanale YouTube testowanie rowerów z przeszłości. Żeby pokazać kamienie milowe w konstrukcji rowerów, ale też zweryfikować z punktu widzenia teraźniejszości rozwiązania techniczne, które w nich zastosowano. Bo natura naszej pamięci jest taka, iż wiele rzeczy widzimy w różowych barwach. A przecież nie wszystko złoto, co się świeci, i nie każdy rower, który wspominamy, był udany. Wymyśliłem więc cykl na YouTube, który pokaże takie perełki, i już ponad rok temu stwierdziłem, iż zanim przetestujemy pierwszy rower, odwiedzimy Wojtka, by pokazać kolekcję, w której wiele takich modeli jest. A później pożyczymy jeden czy dwa specjalne po to, żeby na nich pojeździć.

Klasyczny MTB Garego Fishera – tak zaczynała się kolekcja zanim nią się stała

Ale już wcześniej wiedziałem, iż Wojtek tworzył podwaliny pod tę kolekcję, bo widziałem niektóre z tych rowerów w poprzednich siedzibach Fabryki Rowerów. Ba, kiedy szykował się do otwarcia najnowszej, największej Fabryki, na zapleczu pokazywał mi także swoje zdobycze, w tym starego żółto-zielonego Gary’ego Fishera, który stanowi jego dumę. Dziś wisi ten rower już kompletny na środku ściany, którą widzicie, wchodząc do sklepu.

Rower Lance’a Armstronga

Nie sposób go przegapić, ale każdy z tych rowerów ma swoją indywidualną historię. choćby jeżeli ja w sercu jestem kolarzem górskim, to z zainteresowaniem patrzę na najważniejsze tutaj rowery szosowe — także te związane z gwiazdami tego sportu, w tym najbardziej kontrowersyjnym Lance’em Armstrongiem. Jego oryginalny rower także tutaj wisi. Nie pochodzi z Tour de France czy innych wielkich wyścigów, ale to na pewno jego rower. Jest nie tylko podpisany, ale także przekazany przez Armstronga za pośrednictwem Jarosława Popowicza — bardzo dobrego znajomego Wojtka, który regularnie odwiedza fabrykę. I Lance wiedział, iż jego Trek pojedzie do Polski.

Madonka Pedersena….
z wszystkimi detalami jak ten podpis „Underdog”

Mistrzowskie perełki: Pedersen, Mollema, Cancellara

Sam Wojtek jednak za najcenniejszy egzemplarz uważa zupełnie inny rower — białą Madonkę Madsa Pedersena, identyczną z tą, na której Duńczyk zdobył tytuł Mistrza Świata. To specyfika tego sportu, iż każdy zawodnik ma więcej rowerów i takich samych oryginałów Madsa Pedersena istniało osiem: cztery znajdowały się w teamie i cztery stworzono w celach reprezentacyjnych. To jeden z tych ośmiu rowerów trafił do Wojtka w postaci ramy z widelcem, a do tego skomponowano resztę.

Emonda Bauke Mollemy
A na ścianie oryginalne koszulki

Takich mistrzowskich rowerów w kolekcji jest więcej, bo jeżeli przyjrzycie się dobrze kolejnemu, to czerwona Émonda należała do Bauke Mollemy — zawodnika, który wygrał m.in. dwa etapy Tour de France. Ta Émonda także z Tour de France pochodzi, co widać choćby po numerze startowym.

Rower Cancellary z daleka wygląda niepozornie…

Osobiście jednak najbardziej podobał mi się inny rower, należący do Cancellary. Dlatego, iż choć z daleka wygląda po prostu na czarny, to gdy podejdziecie do niego i przyjrzycie się z bliska, zobaczycie detale.

Ale warto podejść, by zobaczyć takie smaczki
Tu podpis to formalność

Cancellara, pogromca klasyków, miał pseudonim Spartacus. Dlatego też hełm gladiatora widnieje z przodu roweru, a cały Trek jest ozdobiony pasującymi ornamentami. Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, czyj to był rower, oczywiście na ramie widnieje odpowiednie nazwisko.

Trek Y-Foil nie zyskał uznania w oczach UCI

Technologiczne eksperymenty i kosmiczne pomysły

Ale kolekcja Wojtka to nie tylko rowery związane z wyścigami i zawodnikami — są i te, które są wyjątkowo interesujące technicznie. Wśród nich na pierwszym miejscu wymienię Treka Y-Foil — rower, który wygląda jak wielka gitara i pokazuje możliwości tkwiące w kompozytach. Trek znalazł się wśród liderów pokazujących, co jest możliwe w rowerówce, jeżeli firmy nie są ograniczane przez przepisy UCI. Rower w tej postaci niestety nie miał szans, żeby zaistnieć w zawodach kolarskich zawodowców.

A to prawdziwa amerykańska robota!
Koła Spinergy też były „nieprzepisowe”

Ciekawostka: egzemplarz należący do kolekcji został złożony na nie mniej kultowych kołach Spinergy z karbonowymi płatami zamiast szprych. One także finalnie zostały skasowane przez przepisy UCI.

Tu trzeba być czujnym, bo niektóre eksponaty….
Mogą się kryć pod sufitem albo na atresoli!

Klein, Bontrager, LeMond — marki, które zbudowały Treka

Jeszcze jeden motyw przewijający się w kolekcji to rowery związane z Trekiem i całym koncernem. Zobaczycie tu kilka Kleinów, w tym zawieszone, ale też np. rower Bontragera, zaś w samym sklepie LeMonda. To wszystko marki, które dziś należą do koncernu Treka. I choćby o ile nie są sprzedawane jako oddzielne brandy, to wpłynęły na rozwój amerykańskiego producenta.

Kolekcja, która żyje

A dlaczego zastanawiałem się nad nazwą? Bo to nie do końca muzeum. Rowery w znakomitej większości nie tylko są w stanie gotowym do jazdy, ale wiele z nich to po prostu współczesne konstrukcje. W dodatku Wojtek regularnie dołącza do ekspozycji własny sprzęt, na którym właśnie jeździ. I to też zawsze maszyny wyjątkowe.

Obok specjalnie pomalowanej biało-czarnej Madonki (powyżej), która idealnie pasowała do wystroju sklepu tuż przed Halloween, można zaliczyć do nich także dwie kolejne stojące w samym sklepie. Jedną — różową w chromie, a drugą — srebrną, na której Wojtek w tej chwili jeździ najczęściej. Ta najnowsza generacja Madonki to zresztą prawie gravel. Bo nie dość, iż rower ma napęd 1×13 z gravelową przerzutką i trybem, to jeszcze opony Pirelli o szerokości aż 35 mm.

Kolekcja, która żyje

Ten rower domyka klamrę i spaja w całość osobę Wojtka Kluka. Bo od pierwszego Rometa Sporta, przez Madonkę z częściowo białym malowaniem, którą sprzedał, by otworzyć pierwszą fabrykę rowerów, i odkupił niedawno, aż po najnowszą chromowaną, niemal gravelową. To wszystko rowery pokazujące, iż nie tylko nimi handluje, ale też nimi żyje.

Dlatego polecam Wam tę kolekcję i miło mi zapowiedzieć, iż Klein Mantra, która wchodzi w jej skład, będzie stanowić ozdobę naszego cyklu. Wypatrujcie kolejnych odcinków, a póki co zobaczcie koniecznie zbiór Wojtka na żywo. Wiecie, gdzie go znaleźć — w Fabryce Rowerów w Częstochowie – istniejącej w internecie pod adresem fabrykarowerow.com

Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

To także może cię zainteresować

Fabryka Rowerów i prezentacja Trek 2026
Idź do oryginalnego materiału