Apple potrzebuje iPhone’a Air bardziej niż klienci. choćby ci z sadu

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

iPhone Air przypomina, iż Apple mistrzowsko sprzedaje złudzenia. Rolą najcieńszego iPhone’a 17 nie jest zmiana trendów na rynku telefonów, ale zmiana sposobu, w jaki patrzymy na resztę linii iPhone 17.

iPhone’y wieją nudą. Jest to fakt, z którym zgodzi się choćby najbardziej zatwardziały fan Apple, który w imię fanbojstwa dałby sobie wstrzyknąć sok jabłkowy w żyły. Apple od przynajmniej czterech generacji – zależnie kogo spytać o opinię, prawdopodobnie dłużej – wydaje tego samego telefona, dokonując pomniejszych zmian w specyfikacji. A w przypływach natchnienia dając choćby fizyczny przycisk aparatu!

O stagnacji i psuciu się kotleta chyba najlepiej świadczy fakt, iż Apple za grupę docelową swoich najnowszych iPhone’ów od kilku lat bierze nie tylko użytkowników telefonów z Androidem, ale także osoby przesiadające się z trzyletnich iPhone’ów. Dawno minęły czasy, kiedy rok pracy projektantów i inżynierów z Cupertino owocował urządzeniami, które przecierały szlaki i bezpośrednio – bez patrzenia w enigmatyczną dla wielu treść specyfikacji i benchmarków – sprawiały wrażenie nieustannej ewolucji i zmian, które były na tyle duże, by zmienić iPhone po roku od kupna ostatniego.

Z tej perspektywy nowy członek rodziny, iPhone 17 Air, to telefon, którego Apple potrzebowało bardziej niż konsumenci

Sercem Apple nigdy nie było tworzenie doskonałych technologicznie produktów. Steve Jobs zakładając Apple chciał dać upust kilku swoim pasjom i miłościom: rewolucji społecznej i rozkwicie kontrkultury lat 60. i 70., artystycznej duszy, zainteresowaniu komputerom osobistym oraz chęci prowadzenia własnej firmy. Podczas gdy inne przedsiębiorstwa ścigały się o podkręcenie możliwości obliczeniowych swoich maszyn, Apple kierowany przez Steve’a Jobsa skupiał się na tym, aby jego produkty były jak najbardziej przyjazne użytkownikowi, proste w obsłudze, a jednocześnie wyznaczały nowe kierunki w projektowaniu przemysłowym i po prostu: pokazywały jak robić dobrą elektronikę. Na tej samej kanwie iPhone nie miał być nigdy bestią obliczeniową, miał być telefonem „dla ludzi myślących inaczej”, którzy szukają innowacji i powiewu świeżości, którego na próżno szukać u konkurencji.

Odkąd Jobs opuścił jabłkową komunę, określał siebie – a co za tym idzie również Apple – jako dziecko kontrkultury. W reklamach w rodzaju Myśl inaczej czy 1984 pozycjonował markę Apple w taki sposób, by stanowiła ona potwierdzenie jego własnych buntowniczych skłonności (nawet gdy stał się już miliarderem) oraz by pełniła taką samą funkcję wobec innych osób urodzonych w okresie wielkiego wyżu demograficznego w latach pięćdziesiątych, jak również wobec ich dzieci. „Od momentu, gdy spotkałem go po raz pierwszy, jeszcze jako młodego chłopaka, zawsze miał doskonałą intuicję dotyczącą wpływu, jaki jego marka powinna wywierać na ludzi” – mówi Clow

– czytamy w biografii Steve’a Jobsa autorstwa Waltera Isaacsona.

Stąd Apple’owi wyrósł jeden wielki kryzys tożsamości, bo Apple to de facto produkt innowacyjnej wizji Jobsa. Steve’a Jobsa nie ma z nami już od prawie 14 lat i Timowi Cookowi po prostu wyczerpały się pomysły na wykorzystanie wizjonerskiej spuścizny ekscentrycznego współzałożyciela koncernu.

iPhone 17 Air to owoc tęsknoty do innowacyjnych lat

Dlatego – a nie dlatego, iż Samsung pokazał zabójczo smukłego Galaxy S25 Edge – powstał iPhone 17 Air. Dzięki zgrabnemu urządzeniu po latach zastoju Apple może wreszcie powiedzieć „mamy całkowicie nowego iPhone’a, innego niż wszystkie poprzednie”. iPhone Air to pierwszy od kilku generacji iPhone, który poddał inżynierów koncernu prawdziwej próbie. Zamiast bawić się dwoma wymiarami – długością i szerokością – maksymalnie zacisnął pas na grubości.

Odświeżony został także wygląd, za pomocą którego iPhone Air jest lekki i nie tylko wpisuje się w stylistykę iPadów Air i Maków Air, ale i stoi w opozycji do mocarnych, ale tęgich modeli Pro. Ponadto jestem skłonna także stwierdzić, iż jednym z głównych motorów powstania języka projektowania Liquid Glass jest podkreślenie smukłości i subtelności modelu Air.

iPhone 17 Air w rękach Piotra Grabca

Całość ta została oprawiona bardzo dobrym – jak przystało na Apple – marketingiem, który koncentruje się na modelu Air. Przeglądając materiały prasowe i ponownie oglądając Awe Dropping mam nieodparte wrażenie, iż Apple nie prezentowało „linii iPhone 17”, a „iPhone 17 Air i inne modele w serii”. Jednak ten marketing ma, dość paradoksalnie, więcej wspólnego ze sprzedażą iPhone 17 i wariantów Pro niż samego Air.

Niezwykle cienka konstrukcja wymagała ustępstw w zakresie żywotności baterii, pojedynczego tylnego aparatu o rozdzielczości 48 MP zamiast wszechstronnego systemu wieloobiektywowego oraz mniej wydajnego modemu C1. W iPhone Air znajdziemy pojedynczy głośnik, chip A19 zamiast A19 Pro oraz konstrukcję obsługującą wyłącznie karty eSIM – choć Apple reklamuje to jako krok w stronę klientów, to z perspektywy całego rynku to kompromis, a nie innowacja. Mimo tych niedogodności iPhone 17 Air w najtańszym wariancie (256 GB) został wyceniony na 5299 zł.

Czyli 500 złotych mniej niż Pro 256 GB, 1300 zł więcej niż podstawowy iPhone 17 256 GB, i o 300 zł więcej niż podstawowy 512 GB.

Porównanie premierowych cen iPhone’ów 15, 16 i 17 – prawdopdobnie najlepiej pokazuje wygórowaną cenę iPhone 17 Air

Dlaczego więc Apple tak bardzo pompuje marketing iPhone 17 Air, o ile z perspektywy konsumenta telefon jest średnio atrakcyjny?

Odpowiedź znajdujemy w samej teorii marketingu – a konkretnie zjawisku psychologicznym zwanym efektem zakotwiczenia. Zjawisko to polega na przywiązywaniu wartości przez nasze umysł do pierwszej informacji i traktowania jej jako punkt odniesienia do kolejnych decyzji.

W kontekście iPhone 17, Apple próbuje wywołać efekt zakotwiczenia właśnie iPhonem 17 Air. Sprawić, by pierwsze spotkanie konsumenta z iPhonami 17 zaczęło się od całkowicie nowego Air, który stanowi powiew świeżości i powrót do wizjonerskich korzeni Apple’a. A gdy w opisie produktu konsument wczyta się w opis iPhone’a 17 Air, Apple lub Autoryzowany Sprzedawca podpowie „Hej, może chciałbyś porównać 17 Air z podstawowym lub Pro?”. Zainteresowany konsument sprawdzi i przekona się, iż może zaoszczędzić kupując podstawowego iPhone 17 który w dużej mierze oferuje to samo co Air – albo w drugą stronę, dopłacić do Pro by mieć wszystko to, co oferuje Air i jeszcze więcej.

iPhone 17 Air nie jest produktem, który odmieni rynek czy też wprowadzi Apple w nową erę innowacji. sukcesor Plusa jest niczym więcej jak przemyślanym ruchem wizerunkowym, który ma sprawić, iż konsumenci poczują powiew świeżości w od dawna przewidywalnej linii telefonów. Apple w ten sposób nie tyle sprzedaje nowy telefon, ile sprzedaje ideę – złudzenie powrotu do czasów, gdy każde kolejne urządzenie było rewolucją. Choć Air w praktyce pełni funkcję zakotwiczenia cenowego i emocjonalnego, to właśnie dzięki niemu reszta rodziny iPhone 17 nabiera blasku.

Dlatego iPhone Air to najlepsza reklama, jaką Apple mogło wyprodukować, by zareklamować pozostałe iPhone’y.

Więcej na temat najnowszych iPhone’ów 17:

Idź do oryginalnego materiału