Kiedy po raz pierwszy wydrukowałem figurkę swojej ulubionej postaci z gry, poczułem się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Ten moment, kiedy zdejmujesz z platformy wydruku gotowego bohatera, którego jeszcze wczoraj oglądałeś tylko na ekranie monitora – bezcenny. Problem w tym, iż chwilę później przyszła ta nieprzyjemna myśl: czy właśnie nie złamałem prawa autorskiego?
I nagle cały ten urok druku 3D, ta wolność tworzenia, staje się trochę… skomplikowana.
„Znalazłem w internecie, więc mogę?”
Nie. I to jest ta część, którą wielu hobbystów pomija – z wygody, z niewiedzy albo z czystego entuzjazmu. Model 3D postaci z gry to utwór – ktoś go zaprojektował, a postać, którą przedstawia, jest chroniona prawem autorskim. To, iż ktoś wrzucił plik na forum, nie oznacza, iż możemy go sobie swobodnie pobierać i drukować.
A przecież tak łatwo się zapomnieć – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „Witcher STL free” i po chwili mamy folder pełen Geralta, Yennefer i dziesięciu wariacji Płotki. Tyle iż ten folder to często nic innego jak cyfrowa wersja bazaru z pirackimi płytami – tylko nikt jeszcze nie przychodzi z kontrolą.
Fanart czy kradzież?
Z jednej strony mamy społeczność fanów, która z pasją tworzy niesamowite modele – czasem choćby lepsze niż oficjalne gadżety. Z drugiej strony – prawo. I choć są przypadki, gdzie firmy patrzą na takie działania przez palce (Nintendo przez palce raczej nie patrzy), to drukowanie postaci z gier bez zgody właściciela praw autorskich to technicznie rzecz biorąc – naruszenie tych praw.
Ale tu wcale nie chodzi o straszenie. Chodzi o świadomość.
„To tylko dla mnie. Nikt nie zobaczy”
Znam ten argument. Chyba każdy go użył?… lub przez cały czas go używa. jeżeli mam być szczery to razem z tym argumentem pojawia się: „Przecież nie sprzedaję”, „To tylko dla siebie, na półkę”, „Nie zarabiam na tym”.
I wiecie co? Może to prawda. Może nikt się nie dowie. Ale to nie zmienia faktu, iż wchodzimy na teren szarości. A jeżeli coś stało się normą, to nie znaczy, iż jest w porządku.
Bo czy fakt, iż wszyscy drukują pirackie figurki, sprawia, iż przestają być pirackie?
A może inaczej?
Są modele licencjonowane. Są twórcy, którzy uzyskali zgodę. Są strony, które oferują płatne, legalne pliki. Są też postacie, które nie są chronione – jak bohaterowie z domeny publicznej. Można też… stworzyć własną postać. Albo wesprzeć artystę, który projektuje oryginalne figurki i udostępnia je na zasadach fair use.
Nie chodzi o to, by teraz wszyscy bali się drukować. Chodzi o to, by drukować świadomie.

Na koniec
Druk 3D to potężne narzędzie. Daje ogromne możliwości – większe niż większość z nas potrafi sobie wyobrazić. Ale z wielką mocą… no wiecie, co dalej.
Więc zanim wrzucisz kolejnego Kratosa do slicera, zadaj sobie jedno pytanie:
czy na pewno możesz to zrobić? Minimum – sprawdź licencję na stronie z której pobierasz.
A jeżeli odpowiedź brzmi „nie wiem” – to może czas to sprawdzić.
