Czy w Polsce da się produkować rowery wysokiej klasy? To pytanie przyszło do mnie samo, gdy dowiedziałem się, iż Kross wygasił produkcję karbonowych ram w Polsce. Tak, z dwóch niezależnych źródeł potwierdziłem, iż w Przasnyszu zakończono – po pięciu latach działania – projekt produkcji ram z kompozytów. Czy mnie to zdziwiło? Sam nie wiem. przez cały czas próbuję się oswoić z tą informacją, bo po ludzku jest mi szkoda.

Byłem w tej fabryce, widziałem na żywo, jak powstają ramy. Proces robił ogromne wrażenie, bo świadomość, iż karbonowy frameset powstaje od A do Z w Polsce, była czymś wyjątkowym. przez cały czas możecie znaleźć artykuł z mojej wizyty na naszej stronie – link umieszczam obok. Na rowerze wyprodukowanym w Przasnyszu jeździłem zresztą sam, podobnie jak Maja Włoszczowska, która startowała na nim na igrzyskach olimpijskich.
Ale fakty są takie, iż projekt wygaszono. Nowe ramy Krossa będą powstawały gdzie indziej. Dotyczy to zarówno nowego Levela, jak i elektrycznego fulla opartego na systemie DJI. I tu rodzi się najważniejsze pytanie: dlaczego?
Odpowiedź wydaje się prosta — bo to się zwyczajnie nie opłacało. Produkcja karbonu jest nie tylko energochłonna, ale też wymaga dużego nakładu ludzkiej pracy. A ta kosztuje. W Polsce rosną zarówno ceny energii, jak i pensje, co musi finalnie odbić się na cenie produktu. jeżeli zsumujemy wszystkie te elementy, nic dziwnego, iż lokalne ramy wychodziły drożej. A konkurencja nie śpi — wystarczy zobaczyć, ile kosztuje karbonowa rama na AliExpressie.

Wieść niesie, iż produkcja w Przasnyszu działała tak długo między innymi dlatego, iż dopłaty z Unii Europejskiej wspierały jej utrzymanie. I to akurat można uznać za dobry element tej historii. Przasnysz to region, w którym nie ma zbyt wielu zakładów przemysłowych, więc dobrze, iż pieniądze płynęły właśnie tam. Przy okazji wyszkolono ludzi, którzy dziś potrafiliby wytwarzać naprawdę świetne konstrukcje. Szkoda, iż te kompetencje mogą zostać zmarnowane — na razie nie słychać, by miały zostać gdziekolwiek wykorzystane.

Znam przykłady z innych polskich firm: kompozyty wykorzystywane są w tylu branżach, iż teoretycznie możliwości jest mnóstwo. Ale praktyka wygląda inaczej. Wiele przedsiębiorstw stanęło przed podobnym wyborem: jak najlepiej wykorzystać roboczogodzinę? I bardzo często okazuje się, iż w tym samym czasie bardziej opłaca się zrobić karbonową maskę do BMW albo element drona niż ramę XC.

Czy linia produkcyjna Krossa zostanie przekwalifikowana? Nie wiem. Kilka tygodni temu wysłałem w tej sprawie oficjalnego maila i przez cały czas czekam na odpowiedź. Chciałbym wiedzieć, bo wygląda to jak zmarnowana szansa. Rozumiem, iż konkurowanie z Chinami, które w wielu sektorach otrzymują państwowe wsparcie, jest trudne. Ale rodzi się inne pytanie: czy nie chcemy płacić więcej za produkty powstające w Polsce? Bo karbonowe ramy Krossa nie były najtańsze. Być może to naturalna kolej rzeczy.
A może europejska produkcja high-endowych ram stanie się domeną firm butikowych? Jeśli chcecie mieć karbon wyprodukowany w Polsce, przez cały czas jest to możliwe. Tylko iż nie pochodzi już od producenta masowego. Sprawdźcie Strato i 6P Components. A w innych materiałach — Karambę czy Hultaja.
A jeżeli chodzi o dużych producentów, którzy przez cały czas wypuszczają ramy z Polski, zostaje Romet. Ale będzie to aluminium. Romet w swojej fabryce w Podgrodziu produkuje konstrukcje raczej proste, a w ofercie, którą ostatnio najbardziej podkreśla, dominują e-bike’i z baterią zintegrowaną w ramie, ale z silnikiem w tylnej piaście. Dobre i to — bo przynajmniej część kompetencji produkcyjnych pozostaje w kraju.
Tak – wszystkie zdjęcia w tym tekście pochodzą z fabryki Krossa w Przasnyszu, którą odwiedziłem w listopadzie 2019 roku. I z zasady nie różniła się zbytnio od fabryki Gianta na Tajwanie.
Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski
To także może cię zainteresować









