Na tegorocznym Bespokedzie były rowery, obok których nie dało się przejść obojętnie. Były też takie, przy których trzeba było się zatrzymać na dłużej. I były wreszcie projekty Gustava Gullholma, znanego światu jako Dangerholm – czyli dokładnie ta kategoria, która wymyka się klasyfikacjom. Dwa gravele. A adekwatnie: dwa różne spojrzenia na to, czym gravel mógłby być, gdyby przestać przejmować się definicjami.

Samego Gustava udało się spotkać osobiście, a oba rowery obejrzeć z bliska. Jak zwykle – są wyjątkowe. I jak zwykle – balansują na granicy prowokacji i bardzo poważnego inżynierskiego eksperymentu.
Pierwszy z nich… cóż, sam autor podsumowuje go najlepiej. Gustav śmieje się, iż to wizja przyszłości:
„It’s the year 2030 and you’ve just picked up your new SCOTT Scale RC Aero.”
Bez tylnego amortyzatora, z aero-ambicjami, na pograniczu XC i gravela. Rower, który wygląda jak manifest – pytanie zadane wprost: co się stanie, jeżeli gravel zacznie przejmować język wyścigowych hardtaili?


Drugi projekt to już zupełnie inna historia. Punkt wyjścia? SCOTT Spark RC. Punkt dojścia? Koncept, który sam Dangerholm określa jako SCOTT Spark RC Gravel concept – cokolwiek by o nim nie powiedzieć, jedno jest pewne: został zbudowany po to, by przesuwać granice.

To gravel zoptymalizowany pod szybkie, ale brutalne trasy. Pełne zawieszenie i szerokie opony spotykają się tu z pozycją, ergonomią i elementami aero znanymi raczej z wyścigowych gravelówek. Efekt? Podobno nowy poziom kontroli i komfortu, przy obsesyjnym pilnowaniu efektywności…

Technicznie to projekt absolutnie bez kompromisów. Z tyłu pracuje customowe zawieszenie o skoku 107 mm, z trybem Traction Mode ograniczonym do 71 mm. Z przodu – RockShox SID SL Flight Attendant o skoku 110 mm, a całość sterowana z klamek hamulcowych. Rama została wykonana jako jednorazowy projekt, pozwalający na zastosowanie tarczy 46T, co w standardowym Sparku RC byłoby po prostu niemożliwe. Hamowanie? Tarcze 180 mm, bo przy tej prędkości i masie kontroli nigdy za wiele.

Koła, od których wszystko się zaczęło
Co ciekawe, w całym tym projekcie punktem zapalnym wcale nie była rama ani zawieszenie, ale… opony i koła. Dangerholm wyszedł z prostego założenia: lekkie, gwałtownie toczące się opony XC w rozmiarach 29 x 2.0–2.25″ stały się realną opcją dla szybkiego, technicznego gravela. Problem w tym, iż żadne istniejące koła gravelowe nie były projektowane aerodynamicznie z myślą o tak szerokiej oponie MTB.

Z punktu widzenia aerodynamiki wiele wskazuje na to, iż płynne przejście między szerokością obręczy a szerokością opony pomaga ograniczyć opór powietrza. Skoro więc gravel idzie w stronę coraz szerszych opon, to logicznym krokiem wydają się… jeszcze szersze obręcze. Tak narodził się pomysł na ekstremalnie szerokie, prototypowe koła gravelowe Dangerholm + FactionBike Studio.

Ich parametry są dalekie od tego, co dziś uznalibyśmy za „normalne”: 45 mm szerokości wewnętrznej, 52 mm zewnętrznej, przy zmiennej wysokości – od około 52 do choćby 70 mm. Konstrukcja jest dwuczęściowa. W środku znajduje się klasyczna, karbonowa obręcz MTB 45 mm. Na zewnątrz zaś FactionBike Studio zaprojektowało aerodynamiczną karbonową „osłonę”, która – dzięki wsparciu kanadyjskiego partnera produkcyjnego LX Lab – została wyprodukowana.

Co ważne: nie ma tu żadnych twardych danych aero. Kształt, który widzimy, jest efektem wyboru jednego z ośmiu rozważanych konceptów. Celem projektu było rozbudzenie dyskusji o tym, iż „szerzej” może mieć sens – także w kontekście aerodynamiki.

I to właśnie najlepiej oddaje ducha obu tych rowerów. To nie gotowe produkty, nie recepty do skopiowania i nie katalogowe nowości. To pytania zadane głośno – o przyszłość gravela, o granice między dyscyplinami i o to, czy czasem nie tkwimy zbyt kurczowo w definicjach, które dawno przestały nadążać za rzeczywistością.
Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski








