MacBook Pro bez ładowarki w zestawie. Polacy znów poszkodowani

2 tygodni temu

MacBook Pro już za kilka dni trafi do pierwszych użytkowników. jeżeli dopiero rozpoczynacie swoją przygodę z laptopami Apple, to musicie przygotować się na nieco większy wydatek. Urządzenie nie będzie bowiem domyślnie wyposażone w ładowarkę. Trzeba ją zakupić oddzielnie, co oczywiście ma związek z europejskimi wymogami dotyczącymi generowania elektrośmieci i troski o środowisko. Amerykański gigant mógł oczywiście to rozwiązać w znacznie lepszy sposób – szczegóły poniżej.

MacBook Pro jeszcze droższy. Wszystko za sprawą chciwości producenta

Technologiczny moloch zaprezentował wczoraj dwie naprawdę interesujące nowości. MacBook Pro oraz iPad Pro wyposażone są w świeży układ M5 mający wyróżniać się jeszcze większą wydajnością obliczeniową. Każdy rdzeń graficzny posiada akcelerator neuronowy, co ma przełożyć się na znacznie lepszą obsługę funkcji napędzanych przez sztuczną inteligencję. Do tego wszystkiego dochodzi poprawiona pamięć o szybszej przepustowości i szereg innych usprawnień.

Wszystko to brzmi naprawdę nieźle, zwłaszcza dla osób chcących uruchamiać modele dyfuzyjne w poszczególnych aplikacjach czy lokalnie korzystać z dużych modeli językowych. Mieszkańcy państw europejskich nie są jednak z tego przesadnie zadowoleni. Ich uwagę zwróciło coś zupełnie innego. MacBook Pro przestanie przychodzić z dołączoną ładowarką. Zestaw obejmie wyłącznie laptopa oraz 2-metrowy przewód z USB-C na MagSafe 3.

Źródło zdjęcia: Apple, materiał własny

Mamy zatem do czynienia z kolejnym urządzeniem, które zostało okrojone o niezwykle przydatne akcesorium. Apple rzecz jasna twierdzi, iż chodzi o aspekty środowiskowe i chęć generowania znacznie mniejszej ilości elektrośmieci. Wypowiedzi przedstawicieli firmy wskazują także na wymogi narzucane przez Unię Europejską. Można w to oczywiście uwierzyć i automatycznie zrzucić winę na lokalne prawo rzekomo ograniczające konsumencką swobodę.

Jak jest jednak naprawdę?

Powiedzmy to sobie wprost: brak ładowarki to wyłącznie wina producenta

Europejskie prawo jasno wskazuje na to, iż sprzęt może być dostarczany do użytkowników z ładowarką w zestawie. Producent musi jednak dać każdemu konsumentowi wybór. Może bowiem zdarzyć się tak, iż ktoś nie posiada odpowiednio szybkiej ładowarki do laptopa (minimum 60 W). Apple mogło pójść na rękę konsumentom i udostępnić darmową opcję dołożenia akcesorium do koszyka. MacBook Pro kosztuje przecież tyle samo, co poprzednie modele. Wtedy więc niejako ładowarka była dorzucana gratis.

Tak oczywiście nie jest, chętni klienci muszą wydać niemałą sumę pieniędzy, by móc w ogóle skorzystać z najnowszego laptopa. Oficjalny zasilacz USB-C o mocy 70 W kosztuje 319 zł, natomiast zasilacz USB-C o mocy 96 W to wydatek rzędu 399 zł. Brzmi to wszystko absurdalnie, ale osobiście nie spodziewałem się innego obrotu spraw. Obowiązujące w Europie prawo stanowi tutaj wyłącznie pretekst do podwyższenia kosztów i zrzucenia ich w całości na konsumentów.

Źródło zdjęcia: Apple, materiał własny

Jeśli zatem chcecie dopieścić swój nowy laptop, to najdroższa konfiguracja z najszybszą ładowarką wiąże się z koniecznością wyciągnięcia z portfela 17 148 zł. Najbardziej podstawowy zestaw to natomiast 7999 zł.

Źródło: Apple / Zdjęcie otwierające: instalki.pl (Maksym Słomski)

ApplelaptopyMacBook
Idź do oryginalnego materiału