Nie nagrałem najpiękniejszego momentu w tym roku. I trochę tego żałuję

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Chcę żyć „tu i teraz”, tylko czy to takie proste?

Właśnie w takich momentach można zrozumieć jesień. Cichy, szary, smutny las pogrążony we mgle. Trudno uwierzyć, iż drzewa jeszcze kiedyś będą zielone. Wyglądają jak umarłe. Tyle iż las żyje, o czym najlepiej świadczą ciągle świeże ślady w błocie. Gdzieś przeleci ptak. Po prostu trzeba przeczekać. Ta chwila wyciszenia wydaje się nagle zrozumiała i logiczna. W końcu przychodzi czas, kiedy trzeba zwolnić, wyciszyć, nie przejmować. Wszystko ma swoją kolej.

Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem wyjąć telefon, żeby zrobić zdjęcia. Wysepka z drzewek na polu wyglądała jak ostatnie miejsce na Ziemi – za nią już tylko mgła, przepaść, koniec. Ścieżki prowadzące donikąd, które nagle się urywały. Miałem ochotę fotografować wszystko, ale sam dawałem sobie po łapach. Spacer jest po to, żeby sobie darować ekran.

Mgła była tak duża, iż choćby płochliwe sarny na polu nas nie zauważyły. Tylko dwie przyglądały się, ale widocznie nie mogły nas dojrzeć. Nie dały reszcie sygnału do ucieczki. My też ledwo co je widzieliśmy. Gdy się nie poruszały, wyglądały jak tyczki. Łatwo byłoby je namalować, wystarczyłyby rozmazane kreseczki. Tak właśnie prezentowało się stadko.

Najpierw dźwięk. Potem zza drzew wyłoniły się trzy żurawie. Leciały powoli, dostojnie i bardzo nisko. Mimo mgły były doskonale widoczne, były tak blisko. Tuż nad naszymi głowami zakręciły. Jeden ptak za drugim. Ustawiły się w idealnym rządku prezentując swoje profile. Zawróciły, dalej spokojnie, jakby chciały być podziwiane. Jeszcze parę razy dały się usłyszeć. Żurawie brzmią najpiękniej.

Stałem jak wryty, ale korciło mnie, żeby chwycić za telefon i to nagrać. Rzadko kiedy ma się taki widok. Były tak blisko, iż gdy przelatywały słyszeliśmy trzepotanie skrzydeł. Dookoła cisza i tylko dźwięki ich lotu – podejrzewam, iż choćby na nagraniu byłoby doskonale słychać.

I co? Taki moment, a ja sięgam po telefon? Patrzę na przepiękny lot przez ekran telefonu? W tym czasie podziwiałem scenę, ale też toczyłem pojedynek sam ze sobą. Co jest ważniejsze: bycie tu i teraz czy może danie sobie szansy, aby powrócić do tego momentu? choćby jeżeli nie nagrałoby się idealnie, to mógłbym dokładniej odtwarzać zdarzenie.

Mimo wszystko byłem zadowolony z siebie, iż nie sięgnąłem po telefon

Ekran nie popsuł mi podziwiania spektaklu. Tyle iż sama myśl świadczy już o tym, iż to pożądane tu i teraz zostało zaburzone. Piękna idea, której jestem orędownikiem i którą staram się wdrażać, skażona jest grzechem pierworodnym, jaką jest sama możliwość uwieczniania chwil. choćby jeżeli zostawiłbym telefon w domu, mógłbym choćby przez chwilę żałować, iż go nie mam.

Pocieszenia szukałem w starej kamerce sportowej. Zabierałem ją na wycieczki rowerowe. Była mała, mieściła się w kieszonce, mogłem gwałtownie po nią sięgnąć i odpalić nagrywanie. Tak zarejestrowałem niski przelot bociana. Startował z pola, a potem przez chwilę leciał nad moją głową.

Nagranie obejrzałem raz – chwilę po powrocie z przejażdżki. Podobnie było z innymi, więc w końcu stwierdziłem, iż to nie ma sensu i lepiej sprzęt sprzedać. Owszem, filmik wciąż jest, obok nagrań rzek, wodospadów i tym podobnych atrakcji, ale do nich nie wracam. Podobnie byłoby pewnie z uwiecznionym przelotem żurawi.

Takich wątpliwości będzie pewnie coraz więcej. Zespoły proszą, aby fani zostawiali telefony w specjalnych pojemnikach i na salę wchodzili bez telefonów. Żadnych nagrań, żadnych zdjęć – trzeba przeżywać moment.

Podobnie jest w kawiarniach czy restauracjach. Grupa siedząca przy stoliku oddaje telefony, żeby niepotrzebnie nie kusiły. Znajomi mają rozmawiać, a nie rozpraszać się powiadomieniami. „Tylko sprawdzę maila!”.

To oczywiście ma sens, ale przecież bardzo często chce się jednak mieć pamiątkę. Albo wyszukać w sieci ciekawostkę, która wyjaśni spór i rozwieje wątpliwości.

W takich sytuacjach używa się nudnej formułki: najważniejszy jest balans. Trzeba znaleźć granicę i jej nie przekraczać. Tyle iż to nie takie proste.

Czy to rozedrganie – być tu i teraz bez telefonu, czy jednak pogodzić się z tym, iż internet to już nasza rzeczywistość, a nie miejsce, z którego się wychodzi – nie jest największym dowodem w sprawie przeciwko szeroko rozumianej technologii? Serwisy społecznościowe, algorytmy, uzależnienie od kilkania – to wszystko tak nas zmęczyło, iż szukamy ucieczki. A przez to nie możemy korzystać z dobrodziejstw, które ciągle na nas czekają. Jak to zrobimy, nie opuści nas poczucie winy, iż jednak nie potrafimy oderwać się od ekranu.

Idź do oryginalnego materiału