Kowal na kole. Jak pasja do żelaza i roweru zmieniła życie i stworzyła kultowe wyścigi gravelowe

magazynbike.pl 15 godzin temu

Kowalstwo i kolarstwo – dwa światy, które rzadko się spotykają. A jednak w przypadku naszego rozmówcy połączyły się w naturalny sposób. Zaczęło się od dojazdów do kuźni przez las, na holenderce pożyczonej od mamy. Dziś to nie tylko kowal z 14-letnim stażem, ale też twórca jednej z najbardziej klimatycznych imprez gravelowych w Polsce. Z Januszem Kosmałą rozmawiamy o pasji, wytrwałości i o tym, jak z potrzeby serca rodzą się najlepsze pomysły. Z Kowalem na kole, organizatorem Ultra Wyzwania Kowala i twórcą Małego Turu Szutrowego

Skąd w ogóle pomysł na to, żeby być kowalem… na rowerze?

Zaczęło się 14 lat temu. Bez rodzinnych tradycji, po prostu sam musiałem zacząć tę historię. Moja kuźnia była 6 kilometrów od domu. Dojeżdżałem rowerem. Na początku czym popadnie – choćby holenderką mojej mamy – przez las. Potem kupiłem już własny rower. I wtedy zaczęły się moje dwie pasje jednocześnie.

Czyli kowalstwo i rower?

Dokładnie. Z początku kowalstwo było tym głównym. Skupiałem się na nim, pilnowałem warsztatu. Ale z czasem kolarstwo zaczęło mnie wciągać coraz bardziej. Najpierw dojazdy, potem już sam dla siebie – powroty po 50, 60 kilometrów. I tak to się zaczęło.

Z czasem doszła jeszcze trzecia rzecz – organizowanie wyścigów. Jak to się wydarzyło?

Trochę spontanicznie, jak z kowalstwem. Zaczęło się od tego, iż zacząłem jeździć naprawdę daleko – po 300, 400 kilometrów. W końcu pomyślałem, iż zapiszę się na jakiś wyścig. Wybrałem Wisłę 1200 – najgorzej! W sensie, dostałem tam nieźle po plecach, ale… też poznałem fantastycznych ludzi. Do tej pory jeździłem sam, a tu nagle trafiłem na niesamowitą społeczność. Po powrocie usiadłem w chacie i pomyślałem: kurde, brakuje mi tego. To zrobię coś u siebie!

I tak powstał Mały Tur Szutrowy?

Tak. Pierwszy wyścig zrobiliśmy 5 lat temu. Miejsca rozeszły się w 4 godziny. Wiedziałem, iż jest wzięcie, więc robiłem dalej. Teraz to już czwarta edycja MTS-u. Formuła jest prosta – krótkie dystanse: 50 i 100 kilometrów. Miało się to rozwijać stopniowo w stronę ultra, ale te krótsze imprezy świetnie się sprawdziły. I zostałem przy nich na dłużej.

A ta impreza, na której jesteśmy teraz?

To pierwszy raz, gdy robię ultra. Taki był plan od początku – wydłużać dystanse z roku na rok. Ale krótkie formy tak fajnie się przyjęły, iż na dłużej zostałem przy tych 50 i 100 kilometrach.

Ile w sumie robisz wyścigów w roku?

Siedem. Cztery imprezy w ramach MTS-u, dodatkowo Woźnicka Rozgrzewka na początek sezonu i Wielowiecki Rozjazd na koniec – takie mniejsze, po 15 osób. Na wnioski, na pozwolenia – już poważna organizacja. Ale trzy z tych imprez są luźniejsze, żebym miał też trochę oddechu. Bo i tak już teraz robię więcej niż kiedykolwiek.

Dużo rzeczy robisz sam, prawda?

Prawie wszystko. Inni zamawiają medale, a ja je wykuwam. Wczoraj choćby był pokaz – uczestnicy mogli zobaczyć, jak powstają medale do Ultra Wyzwania Kowala. I to było super. Chyba będę to częściej pokazywać, bo wtedy ludzie widzą, ile pracy to kosztuje i ile serca w to wkładam. Nie robię rzeczy na odpiecz. Tu chodzi o pasję – do kowalstwa, do kolarstwa. A iż udało się to połączyć, to dla mnie coś niesamowitego.

Masz jakieś wsparcie z zewnątrz – lokalne, od gminy, od społeczności?

Trochę, ale ogólnie organizacja to moja robota. Kiedyś gminy pomagały przy MTS-ie – np. zamawiały posiłki. W tym roku sam się tym zająłem, bo zależało mi na jakości. Jak ktoś jedzie 100, 200, 300 kilometrów, to musi dobrze zjeść. A z gminami bywało różnie. Wolę mieć wszystko dopracowane po swojemu, choćby jeżeli to znaczy więcej roboty.

Przy takiej ilości imprez – masz jeszcze czas, żeby po prostu pojeździć?

Mało. Dużo wyjazdów to tzw. służbowe – wytyczanie tras, przygotowanie wszystkiego. Ale staram się przez cały czas jeździć. Choć czasu w to zostaje naprawdę niewiele.

Dzięki wielkie za rozmowę. Widzimy się znowu na trasie!

Dzięki bardzo! Super, iż się udało – zrobiliśmy to w chwilę, a ja mam wrażenie, iż mógłbym jeszcze godzinę gadać!

PS niedługo relacja z Ultra Wyzwania Kowala!

Idź do oryginalnego materiału